Postmas #1 - Netflix i Psy


Postmasy, czyli Posts Christmas: posty, które będą się ukazywać do 24 grudnia. Trochę nas nastroją, a trochę zabiją czas oczekiwania na Święta Bożego Narodzenia.

Nie wiem jak Wy, ale kiedy w filmie lub serialu pojawia się pies, to jestem kupiona i mogę oglądać program godzinami. Od razu cieszy mi się japa i nieważne, że jeszcze przed chwilą chciałam rzucić oglądanie w cholerę, bo fabuła była nudna, a bohaterowie równie dobrze mogliby grać kłodę i nie byłoby widać różnicy. Ważne, że jest pies. Moje serce psiarza zostało uszczęśliwione i teraz mogę oglądać wszystko. 

Gorzej jeśli jego rola to nie tylko radosne machanie ogonem i wiszący do podłogi język. Wtedy zaczynają się schody. 


Wystarczy, że psi bohater cierpi.


Albo ukazane są jego uczucia.


Jego relacje z człowiekiem.


Lub ich wspólna więź i przygoda…


Oglądaliście takie filmy, jak Mój Przyjaciel Hachiko lub Był Sobie Pies? Kultowe już filmy, które zawładnęły sercami milionów ludzi na całym świecie. Mogę się założyć, że 90% czytających ten post nawet nie raz, a kilka razy widziała oba i zna ich fabułę na pamięć. A wiecie, że ja nie? I to nie jak, że nie chciałabym poznać ich historii, pozwolić wprowadzić się w nią i przeżywać razem z bohaterami. Ja po prostu nie mogę, bo wiem o czym są te filmy i wiem, że BĘDĘ RYCZAŁA JAK NAJGORSZY BÓBR NA ŚWIECIE I NIKT I NIC MNIE NIE POWSTRZYMA. Wystarczy, że jest pies i już mam mokre oczy, śmieszne, co nie? Płaczę na reklamach, na spotach, filmach i filmikach internetowych, serialach, nawet na pokazach oraz zawodach. (XD) Bardzo emocjonalnie przyjmuję jego rolę w naszym życiu. A jeśli upodabnia się do mojego życia, to już w ogóle nie potrafię się zatrzymać.


Jednak kilka dni temu przemogłam się i zachęcona pozytywnymi opiniami na zagranicznym stronach, postanowiłam obejrzeć o nich nową produkcję. Zaopatrzyłam się w wagon chusteczek, zamknęłam w pokoju, żeby nikt mnie nie widział, odpaliłam komputer i obejrzałam. 



Od 16 listopada na polskim Netflixie pojawił się nowy serial o psach, o wdzięcznym i pięknym tytule Psy. Składa się z sześciu odcinków i opowiada o przyjaźniach czworonogów i ich właścicieli. Każdy odcinek ma swoją historię do opowiedzenia, historię psów z całego świata, których połączyły najróżniejsze relacje z ludźmi. I tak na przykład poznajemy chorą na padaczkę dziewczynkę, która zaprzyjaźnia się z psem wyszkolonym do rozpoznawania ataków. Przyjaciół, którzy opracowują plan uratowania ich ukochanego pupila z miasta ogarniętego wojną. Rybaka i jego psa, którzy wiernie trwają przy swoim boku od kilkunastu lat… Sześć opowiadań wyciskających łzy z oczu. 

Nie obejrzałam Mój Przyjaciel Hachiko i Był Sobie Pies (choć pewnie kiedyś obejrzę, ale muszę się przygotować psychicznie). Ale obejrzałam Psy i wiem, że godnie zastąpiły ich miejsce i wzruszyły moje serce. Nie powiem ile zużyłam chusteczek i jak długo rozpamiętywałam każdą przedstawioną historię z osobna, ale w oczekiwaniu na Święta, gorąco, ale to goooorąco polecam Wam tę serię. I pamiętajcie, żeby po jej obejrzeniu, zatrzymać się przy swoim pupilu, spojrzeć mu głęboko w oczy i powiedzieć „Dziękuję Ci, że Cię mam”.

3 komentarze:

  1. Ja z chęcią zyskałabym trochę czasu, który to opóźni. Bo pędzi jak szalony. Ale z wiekiem to się zmienia. Jeszcze zatęsknisz za czasami, kiedy trzeba było taki czas "zabijać" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ale już jestem w tym wieku... Tylko te pędzący czas trzeba sobie jakoś umilić ;)

      Usuń
  2. Już czuję, że polubię tę serię świątecznych postów!
    Szczerze przyznam, że również nie oglądałam tych filmów. To wcale nie tak, że nie chcę. Po prostu ryczałabym przez kilka najbliższych dni, kto wie może nawet i tygodni.
    Co do serialu "Psy" Netflixa również nie mam pewności czy go obejrzę. Po przeczytaniu tego posta bardzo bym chciała, ale chyba nie jestem na to gotowa psychicznie. ;)

    Pozdrawiamy,
    Oliwia, Plato i Carrie

    OdpowiedzUsuń